poniedziałek, 9 lipca 2018

Bo to nie jest twoje dziecko

Adopcja zarodka, adopcja prenatalna- wiele osób przestaje słuchać po słowie adopcja.

Bo to nie jest Twoje dziecko.
Bo nie wiesz kim są jego rodzice.
Bo nie wiesz czy nie wyrośnie na psychopatę i Was nie pozabija.
Bo nie wiesz czy nie jest chore i Was nie zarazi.
Bo nie wiesz czego się spodziewać po takim dziecku.
Bo jak możesz takie dziecko urodzić skoro nie jest Twoje?

Wiecie co mam ochotę odpowiedzieć osobom zadające takie pytania?
Nie mogę napisać, bo bez przekleństw się nie da, a pomijając je, pozostanie tylko pusta strona.

To jest moje dziecko.
Ja jestem jego mamą, a mój mąż jest jego tatą.
Wyrośnie na taką osobę na jaką ją wychowamy.
Chore może być na każdą chorobę na którą może się zarazić od innych, a i tak będzie naszym cudem.
Spodziewać się mogę po dziecku wszystkiego, bo to jest dziecko.

TO JEST MOJE DZIECKO
I każdemu mogę to wykrzyczeć w twarz jeśli zaszłaby taka potrzeba.

Zastanawiam się jeszcze czy osoby wypowiadające się w taki sposób są po prostu niedokształcone, zaślepione wiarą czy innymi dogmatami czy po prostu nieuprzejme. Na szczęście osoby, które wiedzą, że nasza córka nie jest związana z nami genami akceptują to całkowicie. Osoby, które się dowiadują, że taka sytuacja ma miejsce są lekarzami, a póki co trafialiśmy na "otwartych" lekarzy.

Adopcja prenatalna to czasami ostatnia szansa na bycie rodzicem. Ostatnia szansa na bycie w ciąży. Na czucie ruchów, na doznanie całego piękna związanego z ciążą i porodem. Ostatnia szansa na dotykanie cudownych maleńkich stópek. Na upajanie się cudownym zapachem noworodka i małego niemowlaka. Na bycie ze swoim dzieckiem od jego pierwszych chwil życia.
I uwierzcie mi, że gdy ma się już w ramionach tą małą istotę, dla której stajecie się całym światem, nie ma na świecie takiej siły, aby zmusiła Was byście pomyśleli, że to nie jest Wasze dziecko.

Nie rozumiałam wielu rzeczy póki sama nie zostałam matką. Zauważyłam to dopiero gdy sama zostałam matką. Podczas jednej z burzliwych rozmów z moją mamą padły słowa z jej ust: jak urodzisz sobie dziecko to wtedy porozmawiamy. Byłam na nią zła, bo przecież co to miało do rzeczy? Po 8 miesiącach mogę powiedzieć, że wiele. Kobieta patrzy wtedy inaczej na świat. Nie gorzej, nie lepiej. Po prostu inaczej. I nie są istotne geny dziecka. Dla kobiety, która urodziła dziecko, to dziecko jest całym światem. Ciałem z jej ciała, krwią z jej krwi. I dla mężczyzny, który został ojcem też nie jest istotne, że jego dziecko ma inne geny. To jest jego dziecko. Jego wyczekane, upragnione, ukochane dziecko. Dziecko, które ma wspólnie z drugą ukochaną osobą. Dziecko, które było z nim od samego początku, dziecko, które będzie nosić jego nazwisko.

Jego córka. Jej córka.